Stanowisko
Administracji
serwisu
PROHORMONY.info
w
sprawie
urzędowych
regulacji
wobec
suplementów
dla
sportowców.
W
ostatnim
okresie
obserwuje
się
wzmożoną
aktywność
organów
sanitarnych
i
postępujący
proces
interwencji
na
rynku
suplementów
i
odżywek.
Jednoznaczna
ocena
tego
zjawiska
byłaby
zawsze
krzywdząca,
dlatego
rozważyć
należy
kilka
zagadnień.
Suplementy
w
roli
leków.
Należy
zdawać
sobie
sprawę
z
niebezpieczeństwa
jakie
zaistniało
gdy
suplementy
diety
zaczęły
konkurować
z
lekami.
Choć
najbardziej
poruszony
takim
stanem
był
interes
przemysłu
farmaceutycznego,
uczciwie
trzeba
zauważyć,
że
w
pewnym
stopniu
dotknąć
to
mogło
także
samych
chorujących,
którzy
mogliby
podejmować
się
leczenia
na
własną
rękę,
czyli
nieprofesjonalnie.
Jednak
problem
ten,
nie
występował
w
ogóle
w
latach
90-tych,
gdy
suplementy
diety
był
niszowym
segmentem
zaspokajającym
ponadprzeciętne
potrzeby
sportowców.
Sportowcy
nie
używali
suplementów
w
ramach
leczenia
i
nie
da
się
porównać
potrzeby
przełamywania
naturalnych
barier
i
rywalizacji
fizycznej
z
potrzebą
zaspokajania
ewentualnych
deficytów
odżywczych
przez
przeciętną,
nieaktywną
fizycznie
osobę.
Nie
można
dopuścić
by
przepisy
mające
zapewnić
bezpieczeństwo
żywienia
ogółu
populacji
uniemożliwiły
jednocześnie
dozwolone
wspomaganie
wysiłku
wyczynowego.
Środki
o
takim
potencjale
(np.
odpowiednie
ekstrakty)
nie
są
lekami,
nie
używa
się
ich
w
chorobach.
Procedury
dotyczące
leków
i
rozprowadzających
je
aptek
dotyczą
patologii
zdrowotnych
lub
stanów
osłabienia
a
nie
podnoszenia
wydolności
najbardziej
sprawnej
grupy
społecznej.
Przyzwolenie
na
społeczną
akceptację
sportu
wyczynowego
to
także
zgoda
na
jego
naturalne
wspomaganie,
jeśli
władze
utrudniają
jego
dostęp
w
postaci
suplementów,
sportowcom
zostanie
domowa
produkcja.
Bezpieczeństwo
przede
wszystkim.
Władze
sanitarne
nie
są
odpowiedzialne
za
jakość
produktów
znajdując
tych
się
w
obrocie,
odpowiedzialność
tę
ponoszą
sami
producenci.
Jednak
do
zadań
organów
sanitarnych
należy
monitoring
i
sprawne
reagowanie
w
sytuacjach
uzasadnionych
zagrożeń.
Podstawowym
elementem,
który
daje
temu
zasadności
jest
aktualna,
merytoryczna
wiedza.
W
żadnym
wypadku
do
zadań
organów
sanitarnych
nie
należy
szeroko
rozumiana
prewencja,
czy
regulacja
rynku,
które
w
prostej
linii
prowadzić
mogłyby
do
korupcji
lub
instrumentalnego
wykorzystywania
organów
państwa
przez
konkurujące
podmioty
gospodarcze.
Pokutujące
przeświadczenie,
że
odpowiedzialność
za
jakość
wyrobów
ciąży
na
urzędnikach
jest
przejawem
niewiedzy
i
skompromitowanych
nawyków,
zdecydowanie
nie
powinny
one
wpływać
na
sposób
sprawowania
władzy.
W
przypadku
suplementów
specjalistycznych
(dla
sportowców)
nie
ma
podstaw
do
zakładania
wysokiego
ryzyka,
dr
Szponar
z
Instytut
Żywności
i
Żywienia
27.07.2006r
na
posiedzeniu
Komisji
Zdrowia
poinformował:
„Proszę zwrócić uwagę, że nie ma ani jednego przypadku na przestrzeni ostatnich piętnastu lat, żeby jakikolwiek suplement diety zaszkodził zdrowiu. Jest natomiast bardzo wiele, dwanaście tysięcy na przestrzeni roku 2003 i 2004 zarejestrowanych, niepożądanych działań produktów leczniczych. (…) suplementy diety w Polsce funkcją na rynku bardzo wiele lat, chociaż od dwóch lat zostały dopiero na rynek prawnie wprowadzone i nie zdarzył się w Polsce ani jeden przypadek zatrucia, hospitalizacji z powodu suplementów diety.”
Bezprzykładne
praktyki
producentów.
Zjawiskiem
kryminalnym
i
niestety
powszechnym
okazały
się
że
praktyki
"dosypek",
czyli
dodawania
niebezpiecznych
i
niedeklarowanych
związków,
które
wywołują
określone
działanie,
ale
klient
nie
ma
szans
stwierdzenia
ich
obecności.
Praktyki
takie
(dodawanie
farmakologicznych
sterydów
anaboliczno-
androgennych)
dotyczyło
właśnie
"prohormonów",
ale
nie
tylko;
sterydy
obecne
były,
także
w
karnitynie,
kreatynie
i
koncentratach
białkowych,
zatem
stopień
oszustwa
nie
ma
związku
z
bardziej
lub
mniej
liberalnym
podejściem
legislacji
do
substancji
dozwolonych.
Oszuści
traktują
suplement
tylko
jako
opakowanie
na
nielegalny
farmaceutyk,
jest
dla
nich
bez
znaczenia
czy
jako
związek
aktywnych
wymienią
methasteron,
żeńskie
estrogeny,
czy
karnitynę.
Takie
praktyki
– oszustwo,
należy
traktować
z
pełną
surowością
co
umożliwia
kodeks
karny
z
karą
pozbawienia
wolności
a
nie
ściślejsze
regulacje
dotyczące
produktów
spożywczych.
Suplementacja
sportowa
-
perspektywy
rozwoju.
Każda
nowoczesna
gałąź
przemysłu
podlega
naturalnemu
rozwojowi.
Kolejne
badania,
obserwacje
i
nieograniczony
potencjał
ludzkiego
umysłu
sprawiają,
że
możemy
korzystać
z
coraz
bardziej
zaawansowanych
rozwiązań.
Powszechność
rywalizacji
sportowej
jest
zjawiskiem
stosunkowo
młodym
i
związanym
z
mniejszym
imperatywem
potrzeb
stricte
egzystencjalnych,
jak
i
rosnącym
otwarciem
na
relacje
społeczne.
Moda,
sprzęt
i
suplementy
sportowe
muszą
się
rozwijać,
podobnie
jak
każda
inna,
moralnie
uznana,
sfera
potrzeb.
Ograniczenia
polegające
na
odgórnych
wytycznych
dotyczących
składu
i
blokowania
innowacji,
albo
przykładaniem
miary
przeciętnych
potrzeb
dietetycznych
do
nieprzeciętnych
celów
wyczynowych,
nie
mają
racjonalnego
oparcia.
Podmioty
zajmujące
się
legalną
produkcją
suplementów
sportowych
poszerzają
stale
swą
wiedzę,
niektóre
współpracują
z
uczonymi
i
zabiegają
o
możliwość
wdrażania
najnowszych
rozwiązań.
Jak
pokazuje
doświadczenie,
zagrożeniem
w
ramach
suplementacji
sportowej
nie
są
kolejne
pomysły
oparte
na
rozwoju
i
merytorycznej
wiedzy
a
przeważnie
-
stare,
„prostackie”
praktyki
(fałszowanie
składów
– dodawanie
przypadkowych,
zdyskredytowanych
substancji),
stosowane
na
zasadzie
świadomego
oszustwa.
W
takiej
sytuacji
walka
o
bezpieczeństwo
to
nie
sceptycyzm
wobec
uczciwych
innowacji
a
raczej
eliminowanie
oszustw.
A
takie
miały
miejsce
w
przypadku
„s-drolu”,
„halodrolu”
i
wielu
produktów,
które
albo
nie
budziłyby
zastrzeżeń
na
podstawie
deklarowanego
składu,
albo
w
ogóle
nie
miało
wskazanego
podmiotu
odpowiedzialnego
za
jakość.